Z zupełnie innej beczki :)
Od bardzo dawna miałam ochotę pojeździć po Łańcucie i poznać jego dziwne zakamarki. Dzisiaj ten plan zaczęłam wprowadzać w życie.
Cel: wille z początków XX w.
Przy ulicy Grunwaldzkiej; z 1910 r.; z popiersiami Kościuszki i Mickiewicza, "skromna, ale godna" jak ją określono.
Świeżutko odnowiona; przy ulicy Konopnickiej.
Na rogu ul. Wyszyńskiego.
To już prawie Krzemienica.
Tak... a to jedna z moich ulubionych - nad Stawem Browarnym :)
niestety o ile z zewnątrz wygląda jeszcze w miarę, tak podobno wnętrza to agonia.. wilgoć i grzybek, a do tego wszystkiego przeciągi bo drewniane oryginalne okna mają prawie 100 lat.. Wieża podobno przy większych wichurach "chodzi". Z rur leje się woda, azbestowy (sic!) dach przecieka..
a... zapomniałam... jednemu z atlantów ktoś ukradł głowę...
A na koniec wycieczki:
prawdziwy trup... opuszczona... zdewastowana..
tak to jest kiedy ma się pięciu właścicieli, którzy nie potrafią się dogadać..
hehe... bo oczywiście wpakowaliśmy się do środka :P
być może to ostatnie zdjęcia tej - teraz meliniarni :(
w piwnicy woda, strop 1.piętra już się wali, a na podłodze poza zwykłym syfem porozwalane dokumenty i plany willi.. a to raczej nie świadczy o zainteresowaniu kogokolwiek tym miejscem.
cdn.