Dzisiejsza ta właściwa :P
Czwartek, 11 czerwca 2009
· Komentarze(3)
Kategoria Ekipa :)
To, że będzie padać to było pewne jak w banku.. kwestia tylko tego gdzie nas dopadnie deszcz :)
Pojechaliśmy z kolegą w stronę Kańczugi (he - myślałam, że lepsze góreczki tam będą) miałam ochotę zobaczyć cerkiew w Krzeczowicach. W sumie dobrze się jechało, może tylko na odcinku Sonina - Markowa wiatr w twarz.
Potem super odcinek Gać - Białoboki, na którym to objawił się nam jakiś niebieski szlak rowerowy. Trzeba go będzie zweryfikować w najbliższym czasie.
Mieliśmy szczęście i burza właściwie cały czas nas omijała, czy też to my objechaliśmy ją ze wszystkich stron :)
Jednak podczas oglądania cerkiewki coś tam zaczęło kropić, a więc szybko parę fotek i w drogę do Kańczugi. Genialne widoki - z lewej strony szara chmura i ściana deszczu na horyzoncie, zaś z prawej chmura granatowa i błyskawice. My jechaliśmy pomiędzy i prawdziwy deszcz dopadł nas dopiero w Kańczudze. Schroniliśmy się na dworcu pks. Ha! Nie byliśmy sami - czterech kolegów na szosówkach również tam postanowiło przeczekać burze.. no i czekaliśmy z godzinę, aż się wypada..
Okazało się, że też są z Łańcuta, a więc w szóstkę, tempem rekreacyjnym wróciliśmy, wesoło gawędząc, do domów :)
Cerkiew





Nie mogąc się zdecydować jakie dać zdjęcia dodałam wszystkie.
Pojechaliśmy z kolegą w stronę Kańczugi (he - myślałam, że lepsze góreczki tam będą) miałam ochotę zobaczyć cerkiew w Krzeczowicach. W sumie dobrze się jechało, może tylko na odcinku Sonina - Markowa wiatr w twarz.
Potem super odcinek Gać - Białoboki, na którym to objawił się nam jakiś niebieski szlak rowerowy. Trzeba go będzie zweryfikować w najbliższym czasie.
Mieliśmy szczęście i burza właściwie cały czas nas omijała, czy też to my objechaliśmy ją ze wszystkich stron :)
Jednak podczas oglądania cerkiewki coś tam zaczęło kropić, a więc szybko parę fotek i w drogę do Kańczugi. Genialne widoki - z lewej strony szara chmura i ściana deszczu na horyzoncie, zaś z prawej chmura granatowa i błyskawice. My jechaliśmy pomiędzy i prawdziwy deszcz dopadł nas dopiero w Kańczudze. Schroniliśmy się na dworcu pks. Ha! Nie byliśmy sami - czterech kolegów na szosówkach również tam postanowiło przeczekać burze.. no i czekaliśmy z godzinę, aż się wypada..
Okazało się, że też są z Łańcuta, a więc w szóstkę, tempem rekreacyjnym wróciliśmy, wesoło gawędząc, do domów :)
Cerkiew
Nie mogąc się zdecydować jakie dać zdjęcia dodałam wszystkie.