A wpisze bieganie... co tam.. wszak to inwestycja w przyzwoitą formę na przyszły sezon :)
Tragiczny brak kondycji.. przebiegliśmy z kumplem i piesem 5 km i umarłam. Dobrze, ze kolega dość miłym człowiekiem jest ;) a więc nie zganił, nie wyśmiał, a jeszcze pochwalił, że jak na 1. raz nieźle. Trochę mi morale podniósł ;) ale tylko trochę..
Godzinka spinningu. Brakuje mi "prawdziwej jazdy". Od stycznia Kraków i pewnie tylko miejskie pocinania typu praca do/z :/ Tak, to fascynujące.. No dobra - fatalny dzień dzisiaj :/
Tylko trochę zabawy z obrotami, ale... da się przeżyć.. :D
Pojechaliśmy we trójkę (no po pewnym czasie dołączył jeszcze jeden znajomy) w zasadzie towarzysko - więcej gadania niż jazdy :)
Powrót, prysznic i co? Oczywiście, w tym samym składzie, zaproszenie na piwko i kiełbaski z hm... mikrofalówki (prawie jak grill.. eh). Dobra taka niedziela :)
Dziś trochę inna jazda - nie polecieliśmy kadencyjnie, ale siłowo :D O ile po kadencji plułam płucami, o tyle dziś nawet nie złapałam zadyszki. Za to nogi mam jak paralityk ;)
Brakowało mi rowerowania - niestety praca 'w delegacji' nie sprzyja systematycznej jeździe.
Piękna trasa: kółko przez Przeworsk i Leżajsk, a powrót przez Brzózę Królewska.
btw. dostałam od kumpla dokładne dane wyjazdu: trasa 90 km, czas 3.23 godz., średnia 26,5 :) czas pomyśleć o liczniku dla niebieskiej :)