Świetny wypad 4-osobową ekipką. Trasa na zasadzie dla każdego coś miłego: asfalt, szuter, błoto leśne.. krótkie ostre i długie leniwe podjazdy, ale za to jakie zjazdy. Rewelacja! Łańcut - Głuchów - droga na Kańczugę i odbicie do Lipnika - Husów - Handzlówka - prawie Tarnawka/obok leśniczówki - Albigowa - Łańcut. Terenu dziś nie wpisuję bo byłaby to jedna wielka improwizacja.. ale hmm.. sporo :)
W podobnym składzie jak wczoraj nad Czyste. Do Korniaktowa atmosfera "piknikowa", a koło stawów odłączyliśmy się z dwójką kumpli i podziczyli w lesie. Nad jeziorem 2 godzinki i powrót. Jak ktoś nie miał okazji zagrać w bule to polecam, niby statycznie a spore emocje :)
W doborowym jedenastoosobowym z lekka skacowanym gronie pojeździliśmy po okolicznych lasach. Z uwagi na stan zawodników jak i raczej leśne piaszczyste ścieżki szału nie ma z tempem :D Do celu wycieczki - Julina - dotarliśmy i tak tylko w szóstkę.. hyhy ło labości... to teraz czyszczenie roweru..