Wpisy archiwalne w kategorii

Ekipa :)

Dystans całkowity:1677.30 km (w terenie 173.00 km; 10.31%)
Czas w ruchu:58:40
Średnia prędkość:20.99 km/h
Maksymalna prędkość:54.00 km/h
Liczba aktywności:29
Średnio na aktywność:57.84 km i 2h 47m
Więcej statystyk

Radawa

Sobota, 22 sierpnia 2009 · Komentarze(0)
Kategoria Ekipa :)
Z dwójką znajomych postanowiliśmy śmignąć nad Zalew w Radawie. Zmotywował nas zlot motocykli, który w ten weekend się tam odbywał. W sumie to na imprezę nawet nie weszliśmy bo raz, że dotarliśmy tam później niż było w planach, a dwa taki tłum i chaos, że perspektywa obijania się rowerami o pijane mordki odstraszyła nas skutecznie. Aczkolwiek, aczkolwiek nie ma co... maszyny zacne :)
Trudno: przeboleliśmy jakoś niemożliwość wciągnięcia któregoś z serwowanych tam na grillu dania i posileni snickersami po 30 min. pojechaliśmy z powrotem.

Ale ogólnie to kręciło się dzisiaj świetnie. Trasę (przynajmniej w jedną stronę) opracowaliśmy sobie asfaltową (no nie do końca), ale przez lasy, a więc przyjemny chłodek i cień. No i drugi raz w życiu miałam okazję przedzierać się promem przez rzekę! W tym wypadku przepiękny (chociaż to jednak już nie to co w Bieszczadach) San.

W drugą już cieliśmy po najmniejszej linii oporu na Jarosław, a potem Przeworsk, ale i tak nie zdążyliśmy przed zmrokiem ( a i deszczem) ponieważ troszkę pogubiliśmy się w ostatniej fazie wycieczki.

Trasa: Łańcut - Białobrzegi - Laszczyny - Gniewczyna (miał być Chodaczów i Tryńcza, ale droga w remoncie) - Jagiełła - chyba Wola Buchowska, a w każdym bądź razie jej okolice i przeprawa przez San - Manasterz - polami i lasem do Radawy - Wiązownica - Jarosław - Pełkinie - Ujezna - Rozbórz - Przeworsk - Studzian - Dębów - Białoboki - Gać - Markowa - Sonina - Łańcut

Na promie:



Ha! W pierwszej fazie buszowania po lesie piach, piach, piach... ale i cudowne wrzosowiska :) na szczęście po paru kilometrach gleba zmieniła sie, na bardziej lessową ( a przynajmniej ubitą) no i bagienka, kałuże, korzenie :)

Nowe :)

Niedziela, 5 lipca 2009 · Komentarze(1)
Kategoria Ekipa :)
Wypad zupełnie nieplanowany, a i w tereny nieznane.
Trasa: Łańcut – Kosina (szuterkiem wzdłuż torów kolejowych), Kosina – Gać (przez pola), Gać - Markowa – Sonina – Łańcut

Mam z Łańcuta do Kosiny „rzut beretem” a nigdy tam nie byłam.
A taki ładny drewniany kościółek mają :)










Potem - mimo, że czarne chmurzyska otaczały nas już ze wszystkich stron postanowiliśmy się przedrzeć polami hm.. miejscowi poinformowali nas, że do Gaci… krótka kalkulacja ile mamy do domu w razie ulewy.. heh 15 km, da się przeżyć.. no i pojechaliśmy. Trasa fantastyczna. Trochę pokropiło, ale w nagrodę dostaliśmy widok na piękną tęczę!

i maki

Jedziemy, jedziemy zaczęło trochę bardziej zacinać a tu kolejna niespodzianka:


pierwszy budynek po wyjeździe z pól okazuje się być opuszczonym dawnym Uniwersytetem Ludowym! Pozwiedzaliśmy naokoło, pozaglądaliśmy przez okienka – jeszcze leżą tam stare książki, jakieś maszyny, dywany, obrazy… Jakbym miała odpowiednie fundusze przerobiłabym to na hotel (tylko nie wiem po co hotel w Gaci) o! albo na restaurację z możliwością robienia imprez typu wesela!




tajemnicze wejście









Podczas „zwiedzania” przybytku deszcz ustał. Nie chciało nam się wracać jeszcze do domów, a więc przejazd przez Markową i drogą za skansenem przejazd do Soniny. Tak.. już kilka km przed Soniną widzieliśmy, że nad nią i Łańcutem leje… heh, z nastojem typu „no to w paszczę lwa” pojechaliśmy..

Dzisiejsza ta właściwa :P

Czwartek, 11 czerwca 2009 · Komentarze(3)
Kategoria Ekipa :)
To, że będzie padać to było pewne jak w banku.. kwestia tylko tego gdzie nas dopadnie deszcz :)
Pojechaliśmy z kolegą w stronę Kańczugi (he - myślałam, że lepsze góreczki tam będą) miałam ochotę zobaczyć cerkiew w Krzeczowicach. W sumie dobrze się jechało, może tylko na odcinku Sonina - Markowa wiatr w twarz.
Potem super odcinek Gać - Białoboki, na którym to objawił się nam jakiś niebieski szlak rowerowy. Trzeba go będzie zweryfikować w najbliższym czasie.
Mieliśmy szczęście i burza właściwie cały czas nas omijała, czy też to my objechaliśmy ją ze wszystkich stron :)
Jednak podczas oglądania cerkiewki coś tam zaczęło kropić, a więc szybko parę fotek i w drogę do Kańczugi. Genialne widoki - z lewej strony szara chmura i ściana deszczu na horyzoncie, zaś z prawej chmura granatowa i błyskawice. My jechaliśmy pomiędzy i prawdziwy deszcz dopadł nas dopiero w Kańczudze. Schroniliśmy się na dworcu pks. Ha! Nie byliśmy sami - czterech kolegów na szosówkach również tam postanowiło przeczekać burze.. no i czekaliśmy z godzinę, aż się wypada..
Okazało się, że też są z Łańcuta, a więc w szóstkę, tempem rekreacyjnym wróciliśmy, wesoło gawędząc, do domów :)

Cerkiew







Nie mogąc się zdecydować jakie dać zdjęcia dodałam wszystkie.

Z zupełnie innej beczki :)

Niedziela, 31 maja 2009 · Komentarze(5)
Kategoria Ekipa :)
11 km, a i tak zeszło z dwie godziny :)

Od bardzo dawna miałam ochotę pojeździć po Łańcucie i poznać jego dziwne zakamarki. Dzisiaj ten plan zaczęłam wprowadzać w życie.
Cel: wille z początków XX w.


Przy ulicy Grunwaldzkiej; z 1910 r.; z popiersiami Kościuszki i Mickiewicza, "skromna, ale godna" jak ją określono.




Świeżutko odnowiona; przy ulicy Konopnickiej.



Na rogu ul. Wyszyńskiego.


To już prawie Krzemienica.


Tak... a to jedna z moich ulubionych - nad Stawem Browarnym :)
niestety o ile z zewnątrz wygląda jeszcze w miarę, tak podobno wnętrza to agonia.. wilgoć i grzybek, a do tego wszystkiego przeciągi bo drewniane oryginalne okna mają prawie 100 lat.. Wieża podobno przy większych wichurach "chodzi". Z rur leje się woda, azbestowy (sic!) dach przecieka..


a... zapomniałam... jednemu z atlantów ktoś ukradł głowę...

A na koniec wycieczki:





prawdziwy trup... opuszczona... zdewastowana..
tak to jest kiedy ma się pięciu właścicieli, którzy nie potrafią się dogadać..


hehe... bo oczywiście wpakowaliśmy się do środka :P



być może to ostatnie zdjęcia tej - teraz meliniarni :(

w piwnicy woda, strop 1.piętra już się wali, a na podłodze poza zwykłym syfem porozwalane dokumenty i plany willi.. a to raczej nie świadczy o zainteresowaniu kogokolwiek tym miejscem.

cdn.