Baligród

Niedziela, 20 września 2009 · Komentarze(2)
Kategoria Pieszo, Ekipa :)
Dwa dni pieszej imprezy w Bieszczadach!
Zrobiliśmy około 50 km i jak to w ekipie z ludźmi lasu bywa, niekoniecznie trzymaliśmy się szlaków ;)

Pogoda cudna - nawet się opaliłam, ale na prawdziwą złotą jesień trzeba tam jeszcze z tydzień, dwa, poczekać.

Kilka zdjęć:


Jeziorko przy szlaku, w tle Chryszczata (997 m.n.p.m. - chyba policja robiła pomiary..)






Trochę "kształtów" pierwotnego lasu..


i kolorowe grzybki :)


szlak


i wreszcie jakieś widoki!


a takie rzeczy się ogląda jadąc niebieskim szlakiem rowerowym










co chwilę strumyk przecina drogę




tak... świetne miejsce (no i naturalna lodówka) na piwo :P


Sprytny mostek:


Wycinka/przecinka.. w każdym bądź razie pachnie bezbłędnie




znowu na bezdrożach..


i znowu nagroda :)


To zdjęcie niestety nie oddaje w pełni absurdalnego zejścia z Chryszczatej :D hmm.. szlak wyznaczony tak, jakby ktoś stał na szczycie, obrał przypadkowy kierunek i rzucił się biegiem na przełaj. Nieważne, że powalone drzewa, strumyczki, prawie pionowa ściana, po której schodzi się trzymając wszystkiego co możliwe, wszystkim co możliwe :P


Wypalarnie węgla drzewnego




Na koniec dnia








Następny raz mam nadzieję już z rowerkiem :)

Na południe

Piątek, 18 września 2009 · Komentarze(1)
Kategoria Ekipa :)
Ależ mnie Rafał po górkach przegonił, nawet zdjęć nie zdążyłam porobić... ba nawet pomyśleć o nich :D

Trasa: Łańcut - Głuchów (polami) - Kańczuga - Manasterz - Hadle Szkalarskie - lasem Tarnawka i Grzegorzówka - Wola Rafałowska - Cierpisz - zielonym szlakiem do Łańcuta.

Stawy

Czwartek, 17 września 2009 · Komentarze(2)
Kategoria Samotnie
heh, km więcej, ale dopiero za Łańcutem zresetowałam licznik :/ no cóż... odnajdą one swe miejsce w kategorii "byle gdzie i nie wiadomo za czym" - w przyrodzie nic nie ginie :P



Test 3 nowych blatów i łańcucha średnio pomyślny.. tył wariował, szczególnie na nierównościach (wiadomo).

Trasa: ot stawy w Korniaktowie.

Po rowerach się poznacie...

Sobota, 12 września 2009 · Komentarze(3)
Kategoria Ekipa :)
Tak, tak... miał być lajcik (czyt. do 40 km). Ale dobre towarzystwo kolegi Rafała mocno plany zweryfikowało :D

Trasa: Łańcut - Kosina - Białobrzegi - Zmysłówka - Grodziska - Świętoniowa - Rogóżno - Białoboki - Sonina - Łańcut.

hm.. kilka zaległych zdjęć kościółka w Nowosielcach (no prawie, prawie i tym razem obok niego przejeżdżaliśmy.. )









Tarnawka

Czwartek, 10 września 2009 · Komentarze(3)
Kategoria Ekipa :)
Z kolegą Bobrem - rekreacyjnie :)

A wniosek? wszystkie drogi prowadzą do Tarnawki :P
Uwielbiam wrzesień!

Trzeboś

Środa, 9 września 2009 · Komentarze(0)
Kategoria Samotnie
Miała być tylko mała wycieczka na bobrowisko, ale że pogoda piękna to wyszło trochę więcej km..

Traska przez Zalesie - Trzeboś Górną i Dolną - Julin - Żołynię - Smolarzyny.

W deszczu

Sobota, 29 sierpnia 2009 · Komentarze(1)
Kategoria Ekipa :)
No bo nikt się nie spodziewał hiszpańskiej....

Wycieczka była planowana od kilku dni. Wyjazd: 10.00. Podjeżdżam ja, podjeżdża znajomy, a tu niespodzianka :) drugiemu koledze poszła w przednim kole i dętka i opona..
Autkiem szybki skok do miasta i mamy duble, godzinka poślizgu, ale jeszcze jesteśmy dobrej myśli. Jedziemy!! Przejechaliśmy DOSŁOWNIE 50 m... hm!! Temu samemu koledze strzelił tylny zestaw... Ale nie rezygnujemy (plan to plan) znowu do miasta - tym razem już wiemy, który sklep co posiada (bo w Łańcucie to nie jest tak prosto, że idziesz do jednego i masz full serwis) kupujemy, zakładamy, jedziemy... jest przed 12.00 :)

No i teraz los się odwrócił i za naszą wytrwałość dostaliśmy przez 30 km wiatr w plecy :) Czyli do Pruchnika dojechaliśmy prawie bez bólu! A i zmitologizowana przeze mnie górka w Kańczudze okazała się... no może nie banalna, ale strawna :)

Pruchnik miasteczko niegdyś, a teraz już wieś ma rynek z drewnianą - podobno miejscami nawet XVIII w. zabudową.







Potem plan zakładał pognać na południe i obejrzeć kilka cerkwi, aczkolwiek jadąc na Kramarzówkę wbiliśmy w las i kompletnie żeśmy się pogubili. Wyjechaliśmy w Nienadowej.
Las piękny! Te w okolicach Łańcuta bardzo lubię, ale dominuje w nich piasek. Te w okolicach Nienadowej są na lessach: błotko, korzenie, jakieś jazy, wąwoziki, potoczki - no cudo!

A potem zaczął się sajgon :D A mianowicie zaczęło lać. Nie padać i nie ciepły letni deszcz. Pełni jakichś dziwnych nadziei schroniliśmy się koło kościółka w Bachórzcu,



ale że deszcz nie odpuszczał, a wprost przeciwnie zdecydowaliśmy dojechać jakoś do Bachórza.
Śmiesznie się siedzi w przemoczonym pampersie - już wiem co czuje niemowlę gdy mama go na czas nie przewinie ;D

Po obiedzie powrót - trasą na Dylągówkę (świetny 1000km podjazd - polecam) i Albigową. Już cały czas w deszczu.
Mieliśmy ochotę jeszcze zwiedzić tunel w Szklarach, ale perspektywa szukania go podczas ulewy nas zniechęciła..

Bilans wycieczki taki, że ten teren został przez nas w jakiś sposób ujarzmiony i zawsze można wrócić.
W sumie było wesoło i pierońska satysfakcja!

Trasa: Łańcut - Głuchów (polami) - Kańczuga - Pruchnik - Kramarzówka - Nienadowa - Dubiecko - Bachórzec - Bachórz - Szklary - Dylągówka - Albigowa - Łańcut
btw. w deszczu wyszło ok 60 km